Mam od wielu lat taką przypadłość, że jak tylko temperatury robią się niższe, moje dłonie wyglądają bardzo źle. Skóra jest szorstka, wysuszona, piekąca. Pojawia się zaczerwienienie na kostkach, w rezultacie pęka do krwi. I kiedy jest naprawdę źle, najgorszej jest wtedy mycie rąk. Papierowy ręcznik jest jak papier ścierny, a buchające gorące powietrze z suszarki sprawia ból.
Przez tyle lat nauczyłam się z tym żyć i wiem już, co mi służy. Ale czasami zdarza mi się zapomnieć rękawiczek i zaczerwienienie natychmiast wraca. Pomyślałam, że fajną opcją będzie noszenie ze sobą małego ręcznika. Pomysł być zacny, przyznaję. Ale klasyczny ręcznik był po prostu za gruby. Jak tylko pojawił się wafel bawełniany, to ja przepadłam.
Najpierw spodobała mi się jego struktura. Cały materiał pokryty jest małymi kwadracikami, dokładnie tak jak w przypadku smakowitych wafli. Nie da się ukryć, że wafel stał się hitem. Dla mojej wygody jest idealny. Grubszy niż chusteczki, ale miły i mięsisty w dotyku. Nie jest tak gruby jak klasyczne ręczniki, ale super chłonny. Nie jest leisty, ale nie jest też sztywny.
Dodatkową zaletą jest jego naturalność. 100% bawełny. Można wielokrotnie prać. Wafel dobrze się sprawdzi dla alergików.
Ja bardzo lubię takie przedmioty, które są dla mnie przyjemne w użytkowaniu, estetyczne i ekologiczne. Papierowe ręczniki to jest odpad, o którym jeszcze niewiele osób myśli. Przede wszystkim dlatego, że to nie my za niego płacimy. Ręczniki leżą w łazienkach w restauracjach, kinie, centrach handlowych, w pracy. Noszenie ze sobą mini ręcznika może znacząco zmniejszyć ten odpad, a nie da się go poddać recyklingowi. Mini ręcznik jest niewielki, zajmuje niedużo miejsca w plecaku czy torebce i jest estetyczny.
Psst...zaraz za komfortem i ekologią, kolejnym argumentem przemawiającym za rezygnacją z papierowych ręczników jest zapach, jaki zostawiają na naszych dłoniach. Ja za nim nie tęsknię 🙂
Zapraszamy do kontaktu z nami za pośrednictwem poczty elektronicznej: